niedziela, 8 listopada 2015

Balmain x H&M

Dzisiaj kilka słów na temat kolaboracji Balmain x H&M. Otóż, jak już wszystkim wiadomo, 5 listopada swoją kolekcję dla sieci H&M przygotował dom mody Balmain. Z racji, iż jestem absolutną fanką projektów Oliviera Rousteinga, postanowiłam też  zostać posiadaczką marynarki lub butów zaprojektowanych po to, aby sieć h&m mogła w dużo niższej cenie sprzedać ludziom  kochającym modę (przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie zostałam świadkiem poźniejszych zdarzeń...).
Punktualnie  o 8 rano wybrałam się więc do Galerii Krakowskiej, gdzie nieco zaskoczona ilością ludzi, ustawiłam się przed około setką oczekujących w kolejce i czekałam, aż wybije godzina 9 i magiczne wrota zostaną otwarte. W kolejce wdałam się w dyskusję  z dwiema miłymi paniami, uroczą starszą panią pragnącą zakupić  torebkę oraz młodziutką śliczną studentką marzącą o marynarce w rozmiarze s ...o zgrozo tej samej co ja! Trochę  przestraszyłam się, że dziewczyna będzie chciała mi ją sprzątnąć  sprzed nosa więc, z racji tego że byłam przed nią z grzeczności zaproponowałam,  że jeśli uda mi się to zdobędę dla niej ewentualnie też ową marynarkę dyskretnie prosząc o to samo z jej strony, rzecz jasna. W coraz bardziej wydłużającej się kolejce  dowiedziałam się, że dzień wcześniej była   premiera kolekcji dla vipów i że ,cytuję ,,Vipy o mało nie tłukły się o te ubrania "trochę  mnie  to zdziwiło, gdyż   myślałam, że  jeśli to premiera dla vipów, to towaru powinno wystarczyć dla wszystkich.Niemniej jednak cierpliwie czekałam na swoją kolej. W międzyczasie ochrona poinformowała nas, że będziemy wpuszczani po 25 osób na 30 sekund! A że byłam okolo setna w kolejce podliczyłam, że jeśli  tak to działa, to o godz 9;02 będę już w środku i na pewno  uda mi sie coś kupić .Gdy wybiła godzina szczytu, ochrona nie mogła poradzić sobie z wrzeszczącym tłumem niewiast, które chciały ominąć kolejkę i próbowały wtargnąć bokiem ,co za stres! Wpuścili pierwszą  grupę ludzi, a ja byłam w następnej,  pełna entuzjazmu, ale i lekkiego niepokoju po wysłuchaniu zachowań vipow i celebrytów. wbiegłam do srodka bez przepychanek szybkim krokiem, rozglądając się wkoło szukam  i pytam w końcu  jakiejś kobiety gdzie kolekcja ?a ona mi odpowiada że już nie ma! odwracam głowę w głąb sklepu, a tam tlumy ludzi obwieszonych rzeczami Balmain x h&m i obłożonych wokół siebie   możliwymi do objęcia dwoma rękami pudełek krzyczą -Zamienię się za czapkę  !, Oddam buty za marynarkę!,itp. Byli to szczególnie młodzi ludzie, ale miałam wrażenie, że zorganizowani po kilka osób po prostu obstawili kolejkę. każdy z nich brał konkretne rzeczy i tym sposobem zgarnęli calą kolekcję w 2 minuty!!Stałam jak wryta i w takim szoku, ze spoglądając na kolejkę, w której roiło sie od czarnych eleganckich toreb pomyślałam, że to jakiś żart! Przecież  nigdy coś takiego wcześniej nie miało miejsca, gdy wystawiali Versace, Jimmy Choo; a po Annie Dela Russo czy Marni rzeczy można było kupić po kilku miesiącach na wyprzedażach... Owszem, tłumy były ,ale w 50% ludzie kupowali rzeczy strikte dla siebie, reszta rzecz jasna lądowała potem na aukcjach w internecie ,ale to co zobaczyłam przy Balmain przerosło moje oczekiwania. Stwierdziłam, że tak nie może być:  zero zasad, ludzie w sklepie wymieniali się między sobą jeszcze nie zakupionymi rzeczami, a ochrona zaczęła  interweniować, gdy kobieta stanęła pod schodami z taka ilością pudeł że nie była w stanie ich unieść. Poprosili, aby zatrzymała tylko 7 sztuk; istny jarmark!Wycofałam się z tłumu i podeszłam do dziewczyny, która zapisywała osoby chętne do zakupu produktów z manekinów, choć, co prawda nie zamierzałam zostać posiadaczką niczego innego poza marynarką, która była   absolutnie moim must have, ale stwierdziłam,   że nie zaszkodzi zostawić numer telefonu, a nóż coś się znajdzie, to zadzwoni. Podchodzę ,podaje swoje dane, a tu nagle pani ekspedientka przychodzi i pyta czy ona ma juz swoja marynarkę, na co ta odpowiada, ze tak.Dziewczyna, trzymajac marynarke, odchodzi. Nie zastanawiajac się, idę za nią, myślę sobie, co ona z tym zrobi? Ekspedientka spokojnie przechodzi między tłumem walczących ze sobą wymieniaczy towaru, odwiesza marynarkę na pusty stender po kolekcji,  wiec ja ją sobie zgarniam; patrzę i ,oczom nie wierząc, moja WYMARZONA MARYNARKA, i to w moim rozmiarze!To się nazywa mieć szczęście!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz